Z pierwszej kolonii drużyny
Trrrrrrr...trrr....trr...............
Zakotłowało na boisku i w izbach. Z ogólnego tumultu, wytworzonego bieganiną, co chwila wyrywa się "gdzie moje buty" , "czekaj powiem oboźnemu" , "gdzie moje pończochy"
A oboźny czeka. Upływa pięć minut, a chłopcy nie tylko krzyczą i hałasują.
Po ośmiu minutach wychodzi jeden z druhów o dwóch lewych butach, ze spodenkami w ręku.
W dwanaście minut stanęli nasi dzielni harcerze na linii zbiórki i dalejże swarzyć się i sprzeczać kto pierwszy.
Jak wyglądali – domyślacie się sami.